poniedziałek, 25 listopada 2013

Podpis mordercy

Coraz więcej pojawia się w polskich księgarniach książek autorstwa naszych sąsiadów zza Odry. Znaczną ich część stanowią kryminały, a należy tu zauważyć, że nie są one wcale niskich lotów. Znakomitym przedstawicielem tej grupy powieści jest dzieło autorstwa Krystyny Kuhn „Podpis mordercy”.

Na początku wspomnę, że jest to już drugi tom z cyklu o prokurator Miriam Singer. Osobom, które nie miały jeszcze okazji przeczytać wcześniejszej części od razu mówię, że nie przeszkadza to w niczym podczas lektury. Wydarzenia opisane w „Podpisie mordercy” odnoszą się tylko do jednego śledztwa i niezbyt często wspominane są wątki w tomu poprzedniego.
Lektura powieści sprawiła mi niemałą przyjemność. Do książek, które są reklamowane z wykorzystaniem nazwisk wielkich pisarzy, malarzy czy wynalazców podchodzę dość nieufnie, głównie dlatego, że ma to zwykle na celu przyciągnięcie czytelników do dość słabej książki. Na szczęście już od pierwszych stron moje obawy szybko się rozwiewały. Przede wszystkim musze pochwalić doskonale opisanych bohaterów. Autorka ma prawdziwy talent do kreowania postaci w taki sposób, by czytelnik mógł niemal poczuć danego bohatera obok siebie. Jeżeli na przykład zwraca uwagę na jego irytujący sposób jedzenia czy też zrzędliwe usposobienie, z miejsca odczuwa się do takiej postaci niechęć.
Co więcej, sama Miriam została opisana w sposób tak przystępny, że czytelnik ma możliwość bardzo łatwo wczuć się w jej rolę i razem z nią przeżywać rozterki zarówno osobiste, jak i te związane z prowadzonymi sprawami. Jest to związane z bardzo plastycznymi opisami i licznymi introspekcjami. Jest to na pewno jeden z elementów, które „Podpis mordercy” wyróżniają na tle innych, podobnych książek.
Jednak i bez tego można przecież napisać dobry kryminał. Jak autorka poradziła sobie z tym, co dla tego gatunku literackiego najważniejsze, czyli intrygą? Po przeczytaniu muszę przyznać, że jest to prawdziwy, rasowy kryminał, któremu nie można właściwie nic zarzucić. Bo po pierwsze i najważniejsze: zakończenie naprawdę zaskakuje. Autorka sprawnie stara się przez całą powieść wyprowadzić czytelnika w pole. Po drugie, akcja toczy się tak szybko, że prawdziwą trudność sprawia oderwanie się od lektury. Dlatego ostrzegam, że lepiej nie zabierać tej książki do autobusu czy też pociągu, bo można przegapić swój przystanek. Kolejnym plusem jest to, czego jak już wspomniałem obawiałem się najbardziej. Słynne nazwisko wplątane w fabułę, w tym wypadku Kafka. Po przeczytaniu „Podpisu mordercy” aż ma się ochotę sięgnąć po dzieła wspomnianego wyżej pisarza, choćby po to, by zobaczyć czy naprawdę jest się czym zachwycać, jak to właśnie robi część bohaterów książki. Jest to dla mnie element, za który autorce należą się gratulacje. Zwłaszcza, że sam Kafka już tak przystępny jak pani Kuhn nie jest.
Podsumowując „Podpis mordercy” jest lekturą lekką, łatwą, bardzo przyjemną i na pewno obowiązkową dla wszystkich fanów kryminałów. Z całego serca mogę polecić ją zresztą każdemu. Chwile poświęcone na przeczytanie tej powieści na pewno nie będą stracone. W mojej skali książka zyskuje 8 punktów na 10. Jeśli tak piszą niemieccy pisarze, to autorom skandynawskim szykuje się poważna konkurencja.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Secretum.pl

2 komentarze:

  1. Zapowiada się intrygująco :) Sama niedawno czytałam książkę Niemca i też się nie zawiodłam. Chętnie się zapoznam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam kryminały, z chęcią dam szansę również temu :)

    OdpowiedzUsuń

Byłoby wspaniale, gdybyście nie pozostawali anonimowi.
Dziękuję :)