Coraz więcej pojawia się w polskich księgarniach książek
autorstwa naszych sąsiadów zza Odry. Znaczną ich część stanowią kryminały, a
należy tu zauważyć, że nie są one wcale niskich lotów. Znakomitym
przedstawicielem tej grupy powieści jest dzieło autorstwa Krystyny Kuhn „Podpis
mordercy”.
Na początku wspomnę, że jest to już drugi tom z cyklu o
prokurator Miriam Singer. Osobom, które nie miały jeszcze okazji przeczytać
wcześniejszej części od razu mówię, że nie przeszkadza to w niczym podczas
lektury. Wydarzenia opisane w „Podpisie mordercy” odnoszą się tylko do jednego
śledztwa i niezbyt często wspominane są wątki w tomu poprzedniego.
Lektura powieści sprawiła mi niemałą przyjemność. Do książek,
które są reklamowane z wykorzystaniem nazwisk wielkich pisarzy, malarzy czy
wynalazców podchodzę dość nieufnie, głównie dlatego, że ma to zwykle na celu
przyciągnięcie czytelników do dość słabej książki. Na szczęście już od
pierwszych stron moje obawy szybko się rozwiewały. Przede wszystkim musze
pochwalić doskonale opisanych bohaterów. Autorka ma prawdziwy talent do
kreowania postaci w taki sposób, by czytelnik mógł niemal poczuć danego
bohatera obok siebie. Jeżeli na przykład zwraca uwagę na jego irytujący sposób
jedzenia czy też zrzędliwe usposobienie, z miejsca odczuwa się do takiej
postaci niechęć.
Co więcej, sama Miriam została opisana w sposób tak przystępny, że czytelnik ma możliwość bardzo łatwo wczuć się w jej rolę i razem z nią przeżywać rozterki zarówno osobiste, jak i te związane z prowadzonymi sprawami. Jest to związane z bardzo plastycznymi opisami i licznymi introspekcjami. Jest to na pewno jeden z elementów, które „Podpis mordercy” wyróżniają na tle innych, podobnych książek.
Co więcej, sama Miriam została opisana w sposób tak przystępny, że czytelnik ma możliwość bardzo łatwo wczuć się w jej rolę i razem z nią przeżywać rozterki zarówno osobiste, jak i te związane z prowadzonymi sprawami. Jest to związane z bardzo plastycznymi opisami i licznymi introspekcjami. Jest to na pewno jeden z elementów, które „Podpis mordercy” wyróżniają na tle innych, podobnych książek.
Jednak i bez tego można przecież napisać dobry kryminał. Jak
autorka poradziła sobie z tym, co dla tego gatunku literackiego najważniejsze,
czyli intrygą? Po przeczytaniu muszę przyznać, że jest to prawdziwy, rasowy
kryminał, któremu nie można właściwie nic zarzucić. Bo po pierwsze i
najważniejsze: zakończenie naprawdę zaskakuje. Autorka sprawnie stara się przez
całą powieść wyprowadzić czytelnika w pole. Po drugie, akcja toczy się tak
szybko, że prawdziwą trudność sprawia oderwanie się od lektury. Dlatego
ostrzegam, że lepiej nie zabierać tej książki do autobusu czy też pociągu, bo
można przegapić swój przystanek. Kolejnym plusem jest to, czego jak już
wspomniałem obawiałem się najbardziej. Słynne nazwisko wplątane w fabułę, w tym
wypadku Kafka. Po przeczytaniu „Podpisu mordercy” aż ma się ochotę sięgnąć po
dzieła wspomnianego wyżej pisarza, choćby po to, by zobaczyć czy naprawdę jest
się czym zachwycać, jak to właśnie robi część bohaterów książki. Jest to dla
mnie element, za który autorce należą się gratulacje. Zwłaszcza, że sam Kafka
już tak przystępny jak pani Kuhn nie jest.
Podsumowując „Podpis mordercy” jest lekturą lekką, łatwą,
bardzo przyjemną i na pewno obowiązkową dla wszystkich fanów kryminałów. Z
całego serca mogę polecić ją zresztą każdemu. Chwile poświęcone na przeczytanie
tej powieści na pewno nie będą stracone. W mojej skali książka zyskuje 8
punktów na 10. Jeśli tak piszą niemieccy pisarze, to autorom skandynawskim
szykuje się poważna konkurencja.
Zapowiada się intrygująco :) Sama niedawno czytałam książkę Niemca i też się nie zawiodłam. Chętnie się zapoznam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Uwielbiam kryminały, z chęcią dam szansę również temu :)
OdpowiedzUsuń