Nie często się zdarza, żeby akcja
książki zaskoczyła mnie prędkością już od pierwszej strony, a potem
przyspieszała coraz bardziej w miarę czytania. Zwłaszcza w książkach
fantastycznych, w których początek zwykle poświęcony jest opisom
przedstawionego świata. Harry’emu Connolly’emu udało się to jednak całkiem
dobrze.