poniedziałek, 9 stycznia 2012

Klątwa Konstantyna

Nie często zdarza mi się trafić na naprawdę dobrą polską książkę. Nieważne czy jest to jakieś romansidło, kryminał, czy horror.
Kiedy jakiś czas temu wygrałem pakiet książek, nie spodziewałem się, że będzie wśród nich pozycja tak dobra, jak "Klątwa Konstantyna".
Przede wszystkim moją uwagę przykuła okładka. W niewielkim stosiku tanich romansideł wyglądała wręcz nie na miejscu. Widok Kościoła Mariackiego w Krakowie w lekko przymglonej sepii, do tego pieczęcie czy też może logo kilku najbardziej znanych agencji wywiadowczych tamtych czasów, a na środku szeroki, czarny pasek ze złoconymi literami. Całość wygląda moim zdaniem dość wyjątkowo, jak na to, co można obecnie dostać w księgarniach.
Nie okładka jednak jest najważniejsza. Historia opisana w tej książce mogła wydarzyć się naprawdę. W każdym razie pomysł wygląda jak zaczerpnięty ze wspomnień świadków tamtych dni.
Były szpieg imieniem Misza zostaje aresztowany na terytorium Stanów Zjednoczonych. Ku jego zdziwieniu FBI wcale nie zamierza deportować go do Związku Radzieckiego. Ta najbardziej znana agencja rządowa USA ma co do jego osoby pewne plany, w związku z którymi musi on udać się do podnoszącej się po wojennej zawierusze Polski. Nie pojedzie jednak sam. Jego towarzyszem zostaje weteran walki o wolność tego kraju. Mają oni zdobyć starożytny artefakt, jakim jest testament cesarza Konstantyna mający zawierać klątwę, jaką rzekomo obłożona jest Europa. Jak się jednak później okazuje, nie tylko FBI jest zainteresowana ostatnią wolą władcy.
Akcja opowiadania toczy się bardzo szybko. Przede wszystkim bohaterowie co rusz musza stawiać czoła przeciwnościom losu w postaci polskiej milicji, niedoborom zaopatrzeniowym czy też hulającym po Krakowie pogromom Żydów. Sprawia to, że czytanie nie jest męczące i z przyjemnością przewracamy kolejne karty.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że sama fabuła jest dość ciekawa, a do tego opowiedziana z humorem. Mamy tutaj również różnorodnych bohaterów. Każdy z nich ma w życiu inne cele i ideały, a także różne sposoby na osiągnięcie sukcesu. Są tu obecni zarówno idealiści jak i osobnicy kierujący się jedynie własnym dobrem. Tak więc każdy znajdzie w tej opowieści coś dla siebie.
"Klątwa Konstantyna" była dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Szczerze mówiąc wiele polskich powieści bardzo mnie rozczarowało, dlatego nie przygotowywałem się na nic specjalnego. Ta książka jednak jest moim zdaniem wyjątkiem od tej reguły. Dodatkowym atutem jest fakt, że dopiero w połowie zauważyłem, iż jest to kontynuacja innej powieści państwa Kuźmińskich. Mimo tego nie zgubiłem się w opowiadanej historii.
Nie mogę ocenić tej pozycji niżej niż 8 punktów na 10. 

5 komentarzy:

  1. Szczerze powiedziawszy nie przepadam za takimi klimatami, chociaż ostatnio mój gust co do książek się zmienia ;)

    Zaciekawiłeś mnie jednak ;> i możliwe, że skuszę się na tą pozycję ;)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzji kusi do przeczytania książki, a jeżeli obecny jest humor to na pewno postaram się ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Akurat nie przepadam za sensacją. Fabuła wydaje się być dość oryginalna, ale miałam pewne skojarzenia filmowe.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po zarysie fabuły sądząc jest to coś w sam raz dla mnie! Wszystko w niej wydaje mi się interesujące, z chęcią rozejrzę się za tą książką:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam, jestem mniej więcej w połowie. Już mogę powiedzieć, że zgadzam się z Twoją recenzją. Książka na pewno warta przeczytania. Wybija się na tle innych polskich produkcji w tej kategorii. No i jest przede wszystkim ciekawa (ale dopiero od 80 strony).

    OdpowiedzUsuń

Byłoby wspaniale, gdybyście nie pozostawali anonimowi.
Dziękuję :)