wtorek, 8 listopada 2011

Trylogia czarnych kamieni

Dawniej wierzono, że od czasu do czasu do drzwi domu puka dziecko i prosi o pomoc. Nie jest to prawdziwe dziecko, ale niedobrze jest mu tej pomocy odmówić. Nawet wtedy, jeśli prośba jest dziwna.
Od takiej wizyty zaczyna się opowieść Anne Bishop. Co prawda nie w naszym lecz całkiem fikcyjnym świecie. W rzeczywistości, w której istnieją inne rasy, a o pozycji w świecie decyduje moc. Tylko czy to wystarczy, żeby stworzyć dobrą książkę?
Będzie to opowieść o tym, jak mając super opowieść do sprzedania można ją zniszczyć kilkoma rozdziałami. I o tym, jak z trylogii nagle powstaje dziewięciotomowa seria.
A więc od początku. "Trylogia czarnych kamieni" to opowieść o dziewczynie, która jest czarownicą. Nie znowu taką zwykłą. W końcu niemal pół świata to czarownice. Jaenelle jest Czarownicą. Czyli przepowiadanym od dawna mesjaszem. Albo raczej mesjaszką. Ogólnie rzecz biorąc większość rzeczy w tym świecie jest mocno sfeminizowana. Wracając do naszej bohaterki, nie ma ona w życiu łatwo. Co prawda, pochodzi z ,można rzec, arystokratycznej rodziny. Ma pieniądze, jako taką władzę, służących. Jedyne czego nie ma, to właśnie moc. Coś, co w uniwersum "Mrocznego Królestwa" jest wszystkim. Jest tym, co czyni cię istotą myślącą. Rodzina odwraca się od niej i traktuje jak niepełnosprawną fizycznie i umysłowo. Biedne, niedoceniane dziecko ma jednak sekret. Bo tak naprawdę posiada moc niewyobrażalną dla innych. Tylko nie potrafi z niej skorzystać. I właśnie pewnego razu "niechcący" znajduje kilku przyjaciół. Oni pomagają jej jak mogą i w końcu dziecko osiąga sukces. Niestety, rodzina nadal uważa ją za niespełna rozumu. Nie jest to jednak dla niej ważne. Ważna jest jej misja na świecie, czyli wyplenienie zła. Jak tego dokona? Opisują to kolejne części serii.
Historia jakich wiele. Mamy tu pewien powtarzający się w wielu książkach motyw. Całkiem odrealniony bohater dorasta na naszych oczach i staje się zbawicielem świata. Można jeszcze zrozumieć, że dzieci chcą widzieć świat pięknym i dobrym, ale po jakimś czasie to się robi nudne. Muszę przyznać, że Jaenelle jest najbardziej irytującą bohaterką całej serii. Oprócz niej jest jeszcze Daemon pierwszy z przyjaciół, którzy zaofiarowali się z pomocą. Jest to bohater o dziwnej, skomplikowanej psychice zniszczonej przez lata służby kobietom, które delikatnie mówiąc wykorzystywały go w każdy możliwy sposób. On niestety nie miał nic do powiedzenia. Jest też Lucivar, brat Daemona. Trochę bardziej dziki, nieco mniej skomplikowany, ale równie mocno wykorzystywany. W świecie, w którym rządzą kobiety nie ma lekko.  Jest też ich ojciec, Władca Piekieł, który był zbyt dumny, żeby synom pomóc. Krótko mówiąc, status rodziny jest dość skomplikowany.
I naprawdę, ciężko byłoby przebrnąć przez te rodzinne perypetie, gdyby nie prosty język, jakim są opisane. Nie ma tu długich opisów ani przeciąganych w nieskończoność dialogów.
Kolejnym plusem jest to, że główną bohaterkę spotykamy rzadko. Czytamy głównie o tym, co zrobili jej przyjaciele i jedynie z ich relacji [a także z ich punktu widzenia] dowiadujemy się kim tak naprawdę jest Jaenelle. Jak już wspomniałem, jest ona dość oderwana od świata i pochłonięta misją, natomiast my dowiadujemy się głównie jak inni starają się jej pomóc. Początkowo wygląda to trochę jak takie rozmowy, jakie czasem prowadzą rodzice opowiadając z pobłażaniem o swoich pociechach. Z czasem jednak przechodzi to w lekki fanatyzm, prawie jak w jakiejś sekcie. Z czasem też staje się to mocno irytujące, zwłaszcza dlatego, że pomimo iż dziewczyna dysponuje w końcu wszystkim, co potrzebne do wypełnienia misji, zwleka niemal do ostatniego momentu. Zwłaszcza w trzeciej części.
Wiele elementów powieści nie przypadło mi do gustu. Przede wszystkim dość wulgarne, mające na celu wywołanie komizmu, a mocno żenujące sytuacje związane z seksualnością głównej bohaterki. Bo wydaje mi się żenujące, że o orgazmach dziewczyny wiedzą wszyscy znajdujący się w odległości kilku kilometrów od niej, bo biedaczka nie kontroluje swojej mocy. Czasami poziom opowieści spada do rangi blogowych wypocin nastolatki z rozbuchanymi hormonami. Kto nie miał jeszcze z taką twórczością kontaktu, powinien zajrzeć na onet i w celach czysto dydaktycznych coś przeczytać.
Na koniec dodam, że jestem mocno zawiedziony. Książka naprawdę miała potencjał. Pomimo schematu ciągnącego się chyba aż od Biblii i trochę dziwnej bohaterki można było zrobić z tego coś naprawdę ciekawego. Tutaj sprowadzono wszystko do wątku miłosnego pomiędzy Jaenelle i starszym od niej o tysiąc lat Daemonem. Tym samym wpisuje się to częściowo w kanon romansu paranormalnego, choć nie spełnia chyba wszystkich kryteriów gatunku. Na dodatek autorka wiedziona powodzeniem do trylogii dopisała jeszcze kilka części. Tych jednak nie zamierzam już czytać. Z przykrością stwierdzam, że seria nie zasługuje na więcej, niż 3 punkty.

12 komentarzy:

  1. Nie dałam rady pokonać pierwszego tomu. Początek skutecznie mnie odrzucił i dałam sobie spokój. I widzę, że Tobie także do gustu nie przypadła...

    A tak między nami, ja Hemingwaya również strawić nie mogłam, ale Starego człowieka i morze przeczytałam cierpiąc niemalże fizyczny ból ;)

    buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam przyjemności... czy raczej nieprzyjemności, sadząc po Twojej opinii:) Choć początek fabuły zapowiadał się ciekawie, raczej zdam się na Ciebie i po prostu spasuję:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam coś o niej, kiedyś, ale jakoś nie miałam większego przeczytania. Niby czarownica to coś wciąż (niezbyt?) powszechnego w książkach fantasy, a jednak to nie wystarczy. raczej zostawię w spokoju:)

    "Kolejnym plusem jest to, że główną bohaterkę spotykamy rzadko" - nie wiem czemu, rozbawiło mnie... ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wybiję się z tego toku niechęci :). Jestem po lekturze IV części i muszę przyznać, że trylogia bardzo mnie wciągnęła, poza tym to co Ciebie drażniło na mnie nie robiło większego wrażenia, seksualność w opisywanym wymiarze jest naturalna tak jak oddychanie, nie zaprzeczę że niektóre opisy bywają zbyt dosadne, jednak mrok i magia która rządzi w książce robi największe wrażenie. Jestem jak najbardziej za, a nastolatką nie jestem od wielu lat :D

    @Panna_Indyviduum, pierwszy tom jest bardzo trudny do przebrnięcia, połapanie się w kamieniach rangach i innych pierdołach wymaga olbrzymiego skupienia, bo brzmi jak chiński w przekładzie na arabski, jednak po pokonaniu tej przeszkody, pędzi się jak szalony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z przedmówcą, seria, gdy się w nią wciągnie, jest naprawdę fajna. Jedna z moich ulubionych. Do niektórych po prostu nie trafia taki rodzaj książek i to fakt, przez pierwszą część przebrnąć trudno. Jednak serdecznie polecam :)

      Usuń
    2. mi osobiście bardzo się podobała, przeczytałam wszystkie tomy.

      Usuń
  5. Cholernie podoba mi się ta seria ze względu na inny [ wg mnie ] sposób pisania.
    Fabuła książek też nie jest zła.
    Szkoda tylko ,że z trylogii znów zrobiła się cała seria książek które po pewnym czasie wydają się ciągnięte na siłę.

    Ja Ci dam większy od właścicielki;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Na wstępie - nastolatką już nie jestem i czytam nie tylko fantastykę. A mimo to książka bardzo mnie wciągnęła. Uważam, że postaci męskie - Lucivar, Daemon (ten najmniej) i Seatan są warte uwagi, głównie ze względu na komizm postaci. Też najmniej sobie cenię Jaenelle, jest dla mnie tłem dla ciekawej historii ze świetnymi bohaterami. Popieram negatywną ocenę scen seksualnych - odrzuca mnie tak wyraźne ich dopowiedzenie, które robi z nich albo porno, albo komedię. No i nie chcąc psuć sobie miłego jednak posmaku, jaki zostawiła trylogia - nie sięgnęłam po dalsze tomy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja przeczytałąm już 6 cześci i książka super

    OdpowiedzUsuń
  8. a ja przeczytałam już 6 cześć i strasznie wciąga może 1 cześc jest dziwna troszkę ale następne strasznie wciągają

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałem wszystkie 9 tomów, są rewelacyjne. Polecam wszystkim miłośnikom fantasy, znajdziecie tu świetnie wykreowany świat przeróżnych magicznych postaci. Ten gatunek literacki jest moim ulubionym od 40 lat ale z czymś takim jeszcze się nie spotkałem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ksiazka jest genialna! Jest w niej odpowiednia ilosc grozy, mroku, tragizmu jak i odpowiednia dawka humoru. Mam tylko jedno 'ale' . Myslalm, ze Wielki Lord bedzie troszke bardziej 'ciemny', niebezpieczny. Tymczasem moim zdaniem troche sie zmiekczyl, zeby nie powiedziec zdziadzial. Zdecydowanie siegne po wiecej, jest o niebo lepsza niz wiekszosc fantastyki, ktora przeczytalam :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Byłoby wspaniale, gdybyście nie pozostawali anonimowi.
Dziękuję :)