Czy współczesny człowiek miałby szansę na przystosowanie się do reguł panujących w Średniowieczu? Co by się stało, gdyby niczego się nie spodziewając, ktoś z nas został przeniesiony do średniowiecznej Francji, podczas gry na komputerze czy konsoli? I to w przededniu nadchodzącej wojny!
„Hyperversum” to powieść science-fiction, w której grupa przyjaciół przenosi się w tajemniczych okolicznościach w przeszłość. Nie jest im łatwo. Już na samym początku muszą stawić czoła przeciwnościom losu w postaci braku pieniędzy, odpowiedniej wiedzy czy też nieznajomości języka.
Mają jednak dużo szczęścia. Tylko tak można właściwie nazwać szybkie dostanie się na dwór jednego z najważniejszych arystokratów francuskich. Po jakimś czasie aklimatyzują się w nowej rzeczywistości, do tego stopnia, że zakładają rodziny , biorą udział w bitwach, turniejach rycerskich i wyprawach dyplomatycznych. I nagle okazuje się, że jest sposób pozwalający im wrócić do ich własnej rzeczywistości. Tylko czy będą chcieli wracać?
Opowieść jest pisana prostym językiem, z humorem. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Są w niej chwile grozy, realistyczne sceny batalistyczne, romantyczne uniesienia, zagadki szpiegowskie. Wszystko to sprawia, że książka zawiera dużo szczegółów i opisów, ale nie jest to żaden mankament. Na szczególną uwagę zasługują wspomniane sceny batalistyczne opisujące zbrojne starcie pomiędzy wojskami ówczesnych Francji i Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że zajmują one dość pokaźną część książki w porównaniu do innych wydarzeń z opowieści. Po drugie dlatego, że są opisane z wyjątkowym realizmem i z uwzględnieniem wszystkich ważnych detali. Podczas czytania po prostu ma się te sceny przed oczami i widać, że autorka włożyła w nie naprawdę dużo pracy, nie tylko pisząc, ale również przygotowując się do pracy poprzez odpowiednie badania literaturowe.
Bohaterowie powieści są zróżnicowani i na pierwszy rzut oka widać, że pani Randall nie przyłożyła się do kreowania tych postaci jednakowo. Mamy tutaj np. Iana, który został dopracowany w każdym szczególe. Zarówno jako człowiek współczesny, jak i średniowieczny rycerz jakim staje się z biegiem opowieści. Z drugiej strony mamy też jego trzynastoletniego przyrodniego brata, który wydawał mi się postacią wyjątkowo infantylną i płaczliwą, jak na swój wiek. Nie mamy jednak zbyt dużego kontaktu z tym bohaterem, więc nie stanowi to jednak dużego problemu.
Autorce zdarza się również popadać w zbytni sentymentalizm trącący tanim romansidłem. Zdarzyło jej się popełnić coś takiego:
-Uratowaliście mnie po raz kolejny - powiedziała poważnie.
Ian zadrżał ze wzruszenia.
-Zrobiłbym to jeszcze milion razy-odpowiedział szeptem.
Dziewczyna nie dodała nic więcej i w ciszy wtuliła się w jego pierś.
Na szczęście coś takiego pojawiło się na tych ponad siedmiuset stronach tylko raz.
Ogólnie książka jest bardzo dobra, zwłaszcza dla młodszego, mniej wymagającego czytelnika. Bardzo podoba mi się sam pomysł na fabułę, dopracowanie szczegółów, szybkość akcji. Zakończenie jest zaskakujące, co jest kolejnym plusem, bo jaki sens ma czytanie książki, o której z góry wiemy, jak się skończy. Sugeruje ono jednak, że będzie dalszy ciąg. Jeśli tak, to na pewno chętnie po niego sięgnę.
Po mimo wspomnianych wcześniej mankamentów książka otrzymuje wysoką ocenę 7 punktów na 10.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości wydawnictwa Esprit i portalu Secretum.pl.
„Hyperversum” to powieść science-fiction, w której grupa przyjaciół przenosi się w tajemniczych okolicznościach w przeszłość. Nie jest im łatwo. Już na samym początku muszą stawić czoła przeciwnościom losu w postaci braku pieniędzy, odpowiedniej wiedzy czy też nieznajomości języka.
Mają jednak dużo szczęścia. Tylko tak można właściwie nazwać szybkie dostanie się na dwór jednego z najważniejszych arystokratów francuskich. Po jakimś czasie aklimatyzują się w nowej rzeczywistości, do tego stopnia, że zakładają rodziny , biorą udział w bitwach, turniejach rycerskich i wyprawach dyplomatycznych. I nagle okazuje się, że jest sposób pozwalający im wrócić do ich własnej rzeczywistości. Tylko czy będą chcieli wracać?
Opowieść jest pisana prostym językiem, z humorem. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Są w niej chwile grozy, realistyczne sceny batalistyczne, romantyczne uniesienia, zagadki szpiegowskie. Wszystko to sprawia, że książka zawiera dużo szczegółów i opisów, ale nie jest to żaden mankament. Na szczególną uwagę zasługują wspomniane sceny batalistyczne opisujące zbrojne starcie pomiędzy wojskami ówczesnych Francji i Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że zajmują one dość pokaźną część książki w porównaniu do innych wydarzeń z opowieści. Po drugie dlatego, że są opisane z wyjątkowym realizmem i z uwzględnieniem wszystkich ważnych detali. Podczas czytania po prostu ma się te sceny przed oczami i widać, że autorka włożyła w nie naprawdę dużo pracy, nie tylko pisząc, ale również przygotowując się do pracy poprzez odpowiednie badania literaturowe.
Bohaterowie powieści są zróżnicowani i na pierwszy rzut oka widać, że pani Randall nie przyłożyła się do kreowania tych postaci jednakowo. Mamy tutaj np. Iana, który został dopracowany w każdym szczególe. Zarówno jako człowiek współczesny, jak i średniowieczny rycerz jakim staje się z biegiem opowieści. Z drugiej strony mamy też jego trzynastoletniego przyrodniego brata, który wydawał mi się postacią wyjątkowo infantylną i płaczliwą, jak na swój wiek. Nie mamy jednak zbyt dużego kontaktu z tym bohaterem, więc nie stanowi to jednak dużego problemu.
Autorce zdarza się również popadać w zbytni sentymentalizm trącący tanim romansidłem. Zdarzyło jej się popełnić coś takiego:
-Uratowaliście mnie po raz kolejny - powiedziała poważnie.
Ian zadrżał ze wzruszenia.
-Zrobiłbym to jeszcze milion razy-odpowiedział szeptem.
Dziewczyna nie dodała nic więcej i w ciszy wtuliła się w jego pierś.
Na szczęście coś takiego pojawiło się na tych ponad siedmiuset stronach tylko raz.
Ogólnie książka jest bardzo dobra, zwłaszcza dla młodszego, mniej wymagającego czytelnika. Bardzo podoba mi się sam pomysł na fabułę, dopracowanie szczegółów, szybkość akcji. Zakończenie jest zaskakujące, co jest kolejnym plusem, bo jaki sens ma czytanie książki, o której z góry wiemy, jak się skończy. Sugeruje ono jednak, że będzie dalszy ciąg. Jeśli tak, to na pewno chętnie po niego sięgnę.
Po mimo wspomnianych wcześniej mankamentów książka otrzymuje wysoką ocenę 7 punktów na 10.
Książkę przeczytałem dzięki uprzejmości wydawnictwa Esprit i portalu Secretum.pl.
Książka mi się podobała i miło ją wspominam :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńKsiążką byłam zainteresowana od razu kiedy się ukazało, jednak po jakimś czasie mi przeszła na nią ochota... Może kiedyś jednak po nią sięgnę :).
OdpowiedzUsuńHmm... Czyli nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć polowanie na Hyperversum :) Tylko przerażają mnie te sceny balistyczne i romantyczne uniesienia... Ale zobaczymy, muszę tylko powieść zdobyć ;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Książka na liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńOo, bardzo się cieszę, że udało Ci się przeczytać tę książkę, byłam ciekawa Twojego zdania na jej temat!
OdpowiedzUsuńCo do mankamentów: fragment opowiadający o wzruszeniu Iana wydaje się śmieszny, kiedy jest wyjęty z kontekstu. Kiedy jednak czytamy cały wątek - powagę, z jaką traktuje swoje rycerstwo, ufność, jaką w nim pokładają inni, jego wzruszenie nie wydaje się śmieszne, ale bardzo na miejscu. Strasznie mi się spodobało, że taki dzielny, silny mężczyzna potrafi również się wzruszyć!
Hmmm... mniej wymagający czytelnik? Powinnam czuć się urażona, bo mnie się bardzo podobało! xDDD
Pozdrawiam serdecznie:)
Książka podobała mi się średnio. Wkurzali mnie bohaterowie, którzy prawie w ogóle nie zachowywali się jakby pochodzili z dwudziestego pierwszego wieku... ale mogła być.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Hyperversum to nie moje klimaty. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńSzczerze podziwiam Twój zapał i fakt, że tak szybko ją przeczytałeś, ja się do tej książki nie mogłam zabrać przez bardzo długi czas - leżała na półce i admin się na mnie wkurzał, że recenzji jeszcze nie ma. I nie chodzi o tematykę, ale o sam fakt, jaka ona wielka! Nigdzie nie dało się tego ze sobą zabrać. :)
OdpowiedzUsuńIsadora: zgadzam się z Tobą w 100%. Książka była po prostu ładnie napisana i autorce udało się stworzyć Ianowi wyjątkowy charakter.