sobota, 22 września 2012

Ofiary

„Ofiary” autorstwa Jonathana Kellermana to dwudziesty siódmy tom serii, której głównym bohaterem jest psycholog dziecięcy, a jednocześnie policyjny konsultant, Alex Delaware. Tym razem będzie on musiał wrócić pamięcią do czasów swoich praktyk studenckich, aby stawić czoła seryjnemu mordercy zostawiającemu przy zmasakrowanych przez siebie zwłokach tajemnicze znaki zapytania. Czy i tym razem bohater poradzi sobie z rozwiązaniem zagadki?


Cóż, Alex Delaware z pewnością nie zawiedzie. Nie można jednak stwierdzić tego samego o pracy, jaką wykonał autor. Przede wszystkim akcja ciągnie się i to pomimo znajdowanych tu i ówdzie zwłok. Niewiele miejsca poświęcono też ich opisowi. Krótko i zwięźle, leżały na podłodze i miały cięcie na brzuchu, widać było, że morderca bawił się wnętrznościami. Więcej miejsca poświęcono posiłkowi, jaki grupa policjantów oddelegowana do rozwikłania tej sprawy spożywała w indyjskiej restauracji. Co więcej, Kellerman potrafi rozciągać jakiś etap śledztwa niemalże w nieskończoność, a później inny etap jest opisany tak szybko, że zorientowanie się, o co tak naprawdę chodzi zajmuje nieco czasu. Czytelnik czuje się przez to jakby ciągle przesiadał się ze starej Syrenki do nowego bolidu Formuły 1 i z powrotem. Byłoby to do wybaczenia, ale nie w momencie, kiedy bolidem jest niemal końcówka powieści, a Syrenką jakieś mało istotne fakty. Na pewno nie sprawiło to, że książkę dałoby się czytać jednym tchem. I rzeczywiście, przeczytanie jej, pomimo rozmiarów dość przeciętnych jak na kryminał, zajęło mi zdecydowanie zbyt dużo czasu, nie mówiąc już o jakiejkolwiek przyjemności.

Dużo miejsca poświęcił autor rozważaniom psychologicznym. Nie ma w tym nic dziwnego, zwłaszcza, że zawodowo zajmuje się on psychologią i z pracy czerpie inspirację. Psychologiczne aspekty zbrodni opisanych w książce zapewne mają na celu zapełnienie luki po niemal całkowitym pominięciu kwestii bardziej przyziemnych. Czasami jednak przypomina to opisy błądzenia po omacku, aż w końcu diagnoza postawiona zostaje trafnie. I choć bohaterom rozwiązanie trafia się jak ślepej kurze ziarno, to trzeba przyznać, że odkrycie kim jest morderca i dlaczego zabija jest uzasadnione niezbitymi argumentami. Za to należy się plus, bo nierzadko zdarza się, że autorzy kryminałów na zabójcę wybierają przypadkowe postaci, które po przemyśleniu wydają się nie pasować do roli zabójcy.

Ciekawym elementem tej części serii jest czarny charakter. Jest to były pacjent szpitala psychiatrycznego, który zabija ludzi będących w jego odczuciu wcieleniem zła, które należałoby usunąć. I jak pokazuje książka, nawet najbardziej niepozorny człowiek może skrywać mroczne tajemnice z przeszłości, które nie ujdą uwadze pokrzywdzonym.

Podsumowując napiszę, że książka zostawia mieszane uczucia. Z jednej strony akcja toczy się za wolno w miejscach, gdzie powinna się toczyć szybko, a w niektórych miejscach tak szybko, że czytelnik właściwie nie do końca nadąża. Z drugiej jednak strony mamy tu wyrazistych bohaterów
z dokładnie opisanymi przeżyciami psychicznymi. Ciężko ocenić tę książkę jednoznacznie. Wydaje mi się, że autor powinien porzucić zawodowe sentymenty i zakończyć serię, bo wyraźnie widać tutaj zmęczenie materiału. Mimo to jestem przekonany, że warsztat pisarski spokojnie pozwoliłby mu napisać ciekawy kryminał z prawdziwego zdarzenia.

Muszę się także przyczepić do wydania. Otóż nie bardzo wiem, jak do treści odnosić się ma okładka, która co prawda do kryminału pasuje, ale z zawartością wspólnego ma niewiele. Wydawnictwo Amber  czasami prezentuje okładki, które są naprawdę bardzo dobre. Tę książkę potraktowało jednak nieco po macoszemu.

„Ofiary” nie dostaną ode mnie więcej niż 6 punktów na 10.


Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję portalowi Secretum.pl

2 komentarze:

  1. No cóż, Alex Delaware jest jednym z moich ulubionych bohaterów powieści kryminalnych i pewnie jedynym powodem, dla którego w ogóle sięgnęłabym po tę powieść:/
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dosyć surowa i krytyczna ocena, ale w muszę się z nią w pełni zgodzić.
    Można dostrzec, że jest to "ciągnięcie" serii na siłę. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń

Byłoby wspaniale, gdybyście nie pozostawali anonimowi.
Dziękuję :)