Wszyscy fani twórczości Carlosa Ruiza Zafona czekali na
dalszy ciąg „Cienia wiatru”. Każdy chciał wiedzieć jak dalej potoczyły się losy
Daniela Sempere, jego żony Bei czy też Fermina Romero de Torres. Czy jednak
autor podołał wyzwaniu, jakim z całą pewnością było napisanie kontynuacji?
Zacznę od tego, że „Więzień nieba” jest brakującym ogniwem
łączącym „Cień wiatru” z „Grą anioła”. Do tej pory obie książki łączyło kilka
szczegółów takich jak miejsce akcji i Cmentarz Zaginionych Książek. Obie
historie były do siebie zbliżone, ale ciągle brakowało tego czegoś konkretnego,
co by je połączyło. Tym brakującym elementem jest właśnie „Więzień nieba”.
Najnowsze dzieło Zafona przedstawia nam dalsze życie Daniela, ale nieco bardziej skupia się na jego przyjacielu Ferminie. Znajdziemy tutaj wyjaśnienie skąd w ogóle wziął się Fermin i czym zajmował się zanim pojawił się w „Cieniu wiatru”. Można by powiedzieć, że autor stworzył tutaj coś na kształt cyklu „Komedia ludzka” Balzaka, choć zapewne jest to dla Hiszpana zbyt duży komplement i nobilitacja.
Ale skupmy się na tej jednej konkretnej części. Autor zaczyna od tego, że rodzinie Sempere nie wiedzie się najlepiej. Interesy idą marnie i nikt nie ma pomysłu na to jak zaradzić takiej sytuacji. Do tego w księgarni zjawia się tajemniczy mężczyzna i wypytuje o Fermina. Jak się okazuje, jest to pierwszy sygnał upominającej się o naszych bohaterów przeszłości.
Na tej przeszłości właściwie skupia się cała akcja powieści. Zafon opisuje losy zarówno Fermina jak i znanego z „Gry anioła” Davida Martina, a także jego przyjaciółki Izabeli, matki Daniela. Co więcej, dowiadujemy się też, jak wydarzenia z czasów wojny wpływają na życie naszych bohaterów teraz.
Akcja książki kończy się niewiadomą i pozostawia czytelnika w pełnym napięcia oczekiwaniu na dalsze losy. Autor śmiało wprowadza nowych bohaterów, co w niektórych przypadkach wyraźnie wskazuje, że wkrótce pojawi się kontynuacja, a historia i zagadka znajdą swoje rozwiązanie.
Najnowsze dzieło Zafona przedstawia nam dalsze życie Daniela, ale nieco bardziej skupia się na jego przyjacielu Ferminie. Znajdziemy tutaj wyjaśnienie skąd w ogóle wziął się Fermin i czym zajmował się zanim pojawił się w „Cieniu wiatru”. Można by powiedzieć, że autor stworzył tutaj coś na kształt cyklu „Komedia ludzka” Balzaka, choć zapewne jest to dla Hiszpana zbyt duży komplement i nobilitacja.
Ale skupmy się na tej jednej konkretnej części. Autor zaczyna od tego, że rodzinie Sempere nie wiedzie się najlepiej. Interesy idą marnie i nikt nie ma pomysłu na to jak zaradzić takiej sytuacji. Do tego w księgarni zjawia się tajemniczy mężczyzna i wypytuje o Fermina. Jak się okazuje, jest to pierwszy sygnał upominającej się o naszych bohaterów przeszłości.
Na tej przeszłości właściwie skupia się cała akcja powieści. Zafon opisuje losy zarówno Fermina jak i znanego z „Gry anioła” Davida Martina, a także jego przyjaciółki Izabeli, matki Daniela. Co więcej, dowiadujemy się też, jak wydarzenia z czasów wojny wpływają na życie naszych bohaterów teraz.
Akcja książki kończy się niewiadomą i pozostawia czytelnika w pełnym napięcia oczekiwaniu na dalsze losy. Autor śmiało wprowadza nowych bohaterów, co w niektórych przypadkach wyraźnie wskazuje, że wkrótce pojawi się kontynuacja, a historia i zagadka znajdą swoje rozwiązanie.
Podczas czytania nie mogłem pozbyć się uczucia, że zostałem
trochę oszukany. Spodziewałem się kolejnej porywającej historii na miarę „Cienia
wiatru”. I choć książce tej z pewnością nie można odmówić wciągającej akcji czy też ciekawej intrygi, to
czuje się niedosyt. Przede wszystkim bardzo mało dowiadujemy się o Danielu i
Bei. A na to chyba czekał każdy, komu szumnie zapowiadano, że to kontynuacja.
Bardzo brakuje dalszych losów Juliana Caraxa. Nie wiadomo nawet, czy autor
porywających powieści nadal żyje, czy też nie.
To samo tyczy się Cmentarza Zaginionych Książek. W tej części cyklu wątek ten jest typowym zapychaczem. Nie wnosi do całej historii nic i tylko powoduje wzrost objętości książki o dodatkowe kilka stron.
Pomimo tego wszystkiego „Więzień nieba” jest pozycją, którą koniecznie trzeba przeczytać, jeśli chce się poznać opowiadaną w tej serii historię w całości. Książka z całą pewnością przeznaczona jest dla tych czytelników, którzy mieli już przyjemność zetknąć się z „Cieniem wiatru” i raczej będzie niezrozumiała dla osób dopiero zapoznających się z twórczością autora. Powieść ta wiele wyjaśnia, a także zapowiada wydarzenia, które pojawią się w kolejnej części [częściach?]. Pozostaje tylko wyrazić nadzieję, że seria nie rozrośnie się do nie wiadomo jakich rozmiarów, bo jakkolwiek czytanie Zafona sprawia przyjemność, to jednak historie na siłę rozciągane w nieskończoność stają się nużące i raczej nudne.
„Więzień nieba” nie spełnił moich oczekiwań, dlatego nie mogę przyznać mu oceny wyższej niż 6 punktów na 10 możliwych.
To samo tyczy się Cmentarza Zaginionych Książek. W tej części cyklu wątek ten jest typowym zapychaczem. Nie wnosi do całej historii nic i tylko powoduje wzrost objętości książki o dodatkowe kilka stron.
Pomimo tego wszystkiego „Więzień nieba” jest pozycją, którą koniecznie trzeba przeczytać, jeśli chce się poznać opowiadaną w tej serii historię w całości. Książka z całą pewnością przeznaczona jest dla tych czytelników, którzy mieli już przyjemność zetknąć się z „Cieniem wiatru” i raczej będzie niezrozumiała dla osób dopiero zapoznających się z twórczością autora. Powieść ta wiele wyjaśnia, a także zapowiada wydarzenia, które pojawią się w kolejnej części [częściach?]. Pozostaje tylko wyrazić nadzieję, że seria nie rozrośnie się do nie wiadomo jakich rozmiarów, bo jakkolwiek czytanie Zafona sprawia przyjemność, to jednak historie na siłę rozciągane w nieskończoność stają się nużące i raczej nudne.
„Więzień nieba” nie spełnił moich oczekiwań, dlatego nie mogę przyznać mu oceny wyższej niż 6 punktów na 10 możliwych.
Kurczę, czytałam "Cień wiatru" tak dawno temu, że aby dorwać kontynuację, musiałabym wrócić do lektury:/ Może kiedyś, bo swego czasu byłam zafascynowana Zafonem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jednak udało Ci się z nim powalczyć i w końcu go przeczytałeś :D Ha, "Więzień nieba" wciąż przede mną, ale z tego, co słyszę, to fani Zafona są trochę rozczarowani. Niemniej jednak przeczytam, bo jak to tak?! :))
OdpowiedzUsuńJeszcze przede mną Gra anioła, ale z tego co wiem - nie są one w jakiejś kolejności napisane, więc nawet mogłabym się za Więźnia zabrać ;)
OdpowiedzUsuńmnie jakoś szczególnie nie zachwyciła twórczość Zafona także raczej nie przeczytam
OdpowiedzUsuń